Ta historia zaczęła się w deszczowy, poniedziałkowy poranek. Wracałem wtedy do sił po intensywnym weekendzie z dwoma ślubami. Jak to poniedziałek – leniwy, powolny i do tego ta aura za oknem, „namawiająca” na przesiedzenie całego dnia w domu z kubkiem dobrej kawy. Jednak życie zaplanowało dla mnie inaczej ten dzień.

Dzwoni telefon, odbieram… to Panna młoda. Słyszę od niej, że szukają fotografa który ich „uratuje”. Po chwili rozmowy okazuje się, że rozmawiamy o dniu dzisiejszym. Jest godzina 10:00 a ślub jest o 13:00. Przez chwilę nie dowierzałem bo to przecież poniedziałek, ale gdy na szybko przeanalizowałem całe zamieszanie w branży związane z lockdownem (fotograf „zaniemógł” w ostatniej chwili) zdałem sobie sprawę, że takie rzeczy się dzieją i w tych realiach trzeba się odnaleźć. Trudno tu też mieć do kogoś pretensje, bo życie potrafi być nieprzewidywalne. Bez chwili wahania zgodziłem się uratować ich ślub. Na szczęście zawsze jestem przygotowany sprzętowo – naładowane baterie, spakowane aparaty i wszystko czego potrzeba do zrealizowania reportażu ślubnego.

Royal Palace

Eunikę i Kubę poznaje przy wejściu – są już niemal gotowi i wyszykowani. Radość w ich oczach i wdzięczność na mój widok była nie do opisania. Nie wyobrażam sobie nawet co w takich sytuacjach muszą czuć Młodzi. Jak bardzo muszą przeżywać taką sytuację. Tym bardziej trudne jest zadanie przed fotografem. Aby materiał powstał dobry, Młodzi muszą się pozbyć tych złych emocji które po drodze powstały. Na szczęście szybko złapaliśmy wspólne flow i całe wydarzenie mimo wizji katastrofy, przeobraziło się w niezwykłą chwilę w gronie najbliższych.

Fotograf ślubny Sanok

Spontaniczna, nieoczekiwana, zaskakująca sytuacja, ale jakże cudowny finał.

Eunika i Kuba są niezwykłą, zakochaną parą, której poznanie było dla mnie sporym zaskoczeniem. Polubiłem ich relację, szczerość i to, że totalnie zaufali mojej wizji twórczej. Koniecznie musicie zobaczyć jak niesamowicie wyglądali!