Bieszczady to bardzo popularne miejsce na realizacje sesji ślubnych. Sam wykonałem ich tam kilkadziesiąt. Najprostszym rozwiązaniem bywa sesja na Połoninie Wetlińskiej, bo jest chatka, w której można odpocząć, bo szybko się wychodzi, bo są ładne widoki…ale zaraz zaraz, przecież nie chodzi o to aby iść na łatwiznę! Dlatego, gdy mowa o sesji ślubnej w Bieszczadach to staram się proponować inne miejsca. Z Karoliną i Alanem wyszliśmy na Bukowe Berdo i o tej porze roku to strzał w dziesiątkę!

Sesja górska wymaga zdecydowanie więcej przygotowań. Trzeba dokładnie zaplanować czas wyjazdu, przerwę na coś do zjedzenia, wyjście na wybrany szczyt, miejsce i przestrzeń na przygotowanie się pary. Moja częsta obecność w tych górach nauczyła mnie poruszania się po nich. Pozwala mi to doskonale wyważyć wszystkie elementy tak aby realizowana sesja wyszła perfekcyjnie. Z Karoliną i Alanem spotkałem się kilka dni wcześniej na ich ślubie – obejrzyjcie tutaj.

 

JESIENNA SESJA ŚLUBNA W BIESZCZADACH | KAROLINA I ALAN

Na szczycie mieliśmy czas nacieszyć oko i duszę niezwykłymi widokami. Złote połoniny, klangor odlatujących żurawi i porykujące w oddali jelenie dodawały klimatu niczym z filmu National Geographic. Karolina i Alan w ostatniej chwili zdecydowali się na tę sesję i nie żałują! Warto było trochę się nagimnastykować dla takich efektów! To ostatnia sesja w Bieszczadach jaką zrealizowałem w 2019 r. Już nie mogę doczekać się tego co przyniesie 2020 r.